Rezydencja Logan'a

Gosia

Marissa usadla w salonie kładąc dłonie na kolanach i pocierając uda.
-No i tak..-nastala cisza. po chwili Coop aby jakos podtrzymac rozmowe powiedziala- nie nudzi Ci się tu tak siedzieć?- Chciala za wszelka cene ominąc temat choroby Logan'a

AngelWhite

- No i to jeszcze jak! - powiedział - Ale cóż mam poradzić?? W tym czasie gosposia przyniosła sok i ciasto. Logan podziękował. - częstuj się - powiedział do Coop.

Gosia

-dzieki, odchudzam się... ostatnio ledwo się przecisnęla pomiędzy ławkami-zaśmiała się- ale soku sie napije- wziela szklankę i napila się
-wracając do nudy, może jakiegoś zwierzaka sobie kup?

AngelWhite

Logan uśmiechnął się tylko i powiedział - no tak żeby gosposia miała robotę nie dziekuję a ja sobie sam ze sobą nie umiem poradzić a co dopiero ze zwierzakiem.

Gosia

Coop uśmiechnęla się
-Nie przesadzaj, taki zwierzak to fajna sprawa. Mój ile się nasłucha moich żali to tylko on wie..A jak Ci idzie w szkole?..yy znacvzy sie nauka w domu?-zapytała

AngelWhite

- Dobrze! Ale do matury nie podchodzę - powiedział. - I tak nie ma po co - dodał. - A ty jak dajesz sobie radę? - zapytał.

Gosia

-ja jakoś sobie radzę. Wiadomo, raz lepiej raz gorzej..czemu nie podchodzisz do matury? daj spokój..-zapytala pesząc się

AngelWhite

- Moja przyszłość wisi na włosku. - Wszystko zależy od operacji na która jadę już w piątek, więc nie wiem czy jest sens żebym podchodził od matury. A jak zejdę z tego świata?? - powiedział.

Gosia

-Przestań, nawet tak nie żartuj- oznajmiła poważnie i napila sie soku
-Więc wyjeżdzasz w piatek. Gdzie masz te operacje? Tu w Newport?

AngelWhite

- Nie lecę do Europy! Może już nigdy nie wrócę! Marissa ja isię tak strasznie boję! - powiedział.

Gosia

-Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Operacja się uda i bedziesz w Newport szybciej niż Ci sie wydaje- zapewniła, choć starala się nie pokazywac, że też jest przerażona tym wszystkim- a jak rodzice? Pewnie lecą z Tobą?

AngelWhite

- Ale ja nie mówię o tym ja nie wiem czy ja tu chce wracać! - Ojciec nic nie wie, nie powiedziałem mu a matka przyleci dopiero dzień przed operacją - powiedział.

Gosia

-Aha, rozumiem.. Źle Ci tu?-zapytała

AngelWhite

- Musze zapomnieć... [chwila ciszy] po ostatnim niedopisanym smsie to już wszystko jasne... ?- powiedział

Gosia

Coop poczula się nieswojo
-wiesz, nie odpisałam, bo... bo wiesz, nie chcialam pisać, tego czego nie chcesz usłyszeć. Wybralam opcję "przemilczeć". Ale skoro checsz wyjechac to jak najbardzeiej to rozumiem- oznajmila

AngelWhite

- Coop nie chce ale muszę! Za bardzo Cię kocham, a jak będę tu to będę Cię krzywdził swoją obecnością - powiedział.

Gosia

Marissa opuściła głowę i wlepiła wzrok we wzorek na dywanie
- dlatego też rozumiem, że chcesz wyjechać. Jest Ci ciężko, że jestem obok a nie z Tobą...Słuchaj ja juz może sobie pójdę, bo możemy sobie powiedzieć coś czego będziemy potem żałować-powiedziala i wstała

AngelWhite

- Mam nadzieje że się nie obrazisz jak Cię nie odprowadzę do drzwi ale rozumiesz?? ... Noga..

Gosia

-rozumiem, nie wstawaj. Wiem, gdzię sa drzwi- usmechnęla się- no to trzymaj się i do zobaczenia- objęla go delikatnie i wyszla z salonu. Odlręcila się jesszcze i pomachala mu.
Wsiadla do samochodu, odpisała na smsa i odjechala

AngelWhite

Logan wstał tak jak zawsze. Po czym zjadł śniadanie i przyszykował się do lekcji, na których był bardzo rozkojarzony. Po skończonych zajęciach jak zwykle położył sie na kanapie i oglądał TV.