Autor |
Wiadomość |
|
Wysłany: Nie 21:31, 19 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
- Hmmmm, moze pojdziemy do mnie. Dzis cos gwiezdziste niebo. Piekna pogoda, moze siadziemy kolo basenu - zaproponowal Ryan delikatnie calujac Marisse
|
|
|
|
 |
|
 |
Gosia
Dołączył: 30 Wrz 2006
Posty: 2724
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:37, 19 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
- Do Ciebie?..hmmm OK. Brzmi interesującą.
Udali sie w strone basenu. Coop wypuscila psa , zeby sobie jeszcze pobiegał. Usiedli na jedym krzesle i zaczęli konwersację
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
Gosia
Dołączył: 30 Wrz 2006
Posty: 2724
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:36, 20 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Po mile spędzonym wieczorze z Ryanem Marissa zabrała psa, pożegnała sie i poszla do domu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
Wysłany: Wto 16:23, 21 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Ryan obudzil sie rano do szkoly. Wstal przeszedl kuchnie. Fatum jakies juz nad nim krazylo czul ze to niebedzie dobry dzien, ale coz tam wiezyc w przeczucia. I tak sie zwykle nie sprawdzaja. W tym humorze wyszedl do szkoly...
|
|
|
|
 |
Gosia
Dołączył: 30 Wrz 2006
Posty: 2724
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:30, 23 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Marissa stoi juz pod drzwiami. Bała sie zapukać, ale wiedziała, że innego wyjścia nie ma. Musi porozmawiać z Cohenami, aby wiedziec czemu Ryana nie ma od 2-óch dni w szkole.
W końcu sie odważyła. Drzwi otworzyła Kirsten
-dzień dobry Pani Cohen. Czy jest Ryan w domu? Kirsten odpowiedziała Marissie, że własnie miała dzwonic do niej, bo nie wiedzą dokąd sie udal.
-O nie! Co ja narobiłam- pomyślala - A czy mogę wejść do jego pokoju? Może tam znajdę jakąś odpowiedz.
Marissa przeszukała cały pokój Ryana i nic... Wiedziała, że Seth moze cos wiedzieć. Przcież oni sobie mówia wszystko. Pobiegła wiec do nigo, ale nie udało jej sie z niego nic wydusic. W takim razie Coop poszla na plaże, aby pomyśleć w którym kierunku mógł zmierzyc Ryan...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
AnQsEk
Dołączył: 08 Paź 2006
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 17:51, 26 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
TELEFON, poczta głosowa
-Dzieńdobry, tu mama Any Duff. Chciałam powiadomić setha, że miała wypadek. Napewno chciałaby żebyś o tym wiedział.....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
Ryan_90
Dołączył: 30 Wrz 2006
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 12:38, 02 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Seth właśnie wrócił z długiej podrózy do Nowego Yorku gdzie dostał krótki staż u Bendisa, więc po powrocie postanowił, że sam weźmie się za robotę i popracuje nad jakimś komiksem
jednak jego radość z powrotu do domu została rozwiana po usłyszeniu wiadomości z sekretarki...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
Ryan_90
Dołączył: 30 Wrz 2006
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:18, 02 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Wszedł do domu, po czym włączył płytę Death Cab For Cutie, walnął się na łóżko i uroniwszy lekką łezkę nie mógł się pogodzić z myślą, żę gdy on najzwyczajniej w świecie "bawił" się w komiksy, jego Księżniczka cierpiała ;( ;( ;(
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
Wysłany: Nie 15:06, 03 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Ryan po calym spotkaniu z Marissa postawnoil udac sie do domu. Gdy tylko wszedl powitanie nie bylo mile. Ale czego mogl sie spodziewac po tej ucieczce od rzeczywistoci. Jakos porzebolal ten caly wieczor kazan ze strony Kirsten i Sandiego. Nastepnie wzial prysznic i poszedl do swojego pokoju. Polozyl sie na łóżku. zaczal sobie robic wyrzuty z powodu tego wyjazdu. Straszne wyrzuty ktore dreczyly go przez kilka nastepnych dni. Niewychodzil praktycznie z domu. Siedzial w pokoju, myslal chwilami cwiczyl. Niemogl sie pogodzic ze swoimi myslami. Czadsami krazyl po pokoju niewiedzac co ma z soba zrobic. Bardzo bolalo go ze Marissa zaczela pic. Moze wlasnie przewazylem szale, moze juz nigdy nie bedzie nas, jaki ja bylem glupi - myslac to uderzyl z calej sily w sciane. Kosci w rece tylko mu postrzelaly. Najwyrazniej sam sobie cos zlamal. Nie odczuwal teraz takj etgo bólu ze zlości lecz przeszyl go gdy tylko chcial co wziac do tej reki. Musial udac sie z ta reka niestety do szpitala bo nic niemogl nia robic. Niedawno dowiedzial sie ze w tym wypadku zginela Liv. gdy tylko dowiedzial sie tej strasznej informacji az oslupial. Postanowil gdy tylko wyjdzie ze szpitala zobaczyc na jej grob. Nawet Marissa mu o tym niepowiedziala jak sie zobaczyli po jego przyjezdzie. Musial sie tego dowiedziec od Cohenow, ktorzy tez byli przejeci ta informacja. Umarla tak mlodo tyle zycia moglo byc jeszcze przed nia, ale nie dostala tej szansy. Ryan odrazu pomyslal sobie jakby Marissa byla na jej miejscu. Jakby to ona zajela to pechowe miejsce, a on o wszystkim dowiedzial by sie duzo po calym zdarzeniu. Szybko odrzucil ta mysl. Czul straszne poczucie winy z powodu pozostawienia Marissy samej, ale zaraz ta mysl splatala sie z tym Johnim. On naprawde byl jakis dziwny. Marissa go lubi i moze tego nie dostrzega. Ale to naprawde wyglada ze on chce czegos wiecej. Wyglada na to ze przyjazn mu nie wystarczy...
|
|
|
|
 |
AnQsEk
Dołączył: 08 Paź 2006
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 16:16, 03 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
TELEFON:
SEKRETARKA:
CZeść Seth, szkoda że nie ma cię w domu. ja właśnie wyszłam ze szpitala. BArdzo ci dziękuję za prezent. JA też cie bardzo mocno kocham. Pozdrawiam
NUMER:
Ana Duff- komórka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
Wysłany: Pon 14:02, 04 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Ryan po powrocie z cmentarza wzial tylko szybki prysznic i polozyl sie spac. Niemogl usnac i puscil sobie nastrojowa muzyke zeby ona mu to ulatwila, ale nieszlo mu to. Gdy wkoncu usnal snila mu sie marissa i grob. Nagle przebudzil sie caly zalany potem, to byl prawdziwy koszmar. Zeszedl do kuchni napil sie kilka lykow wody i poszedl spac dalej ale koszmary nieprzestawaly go meczyc przez cala noc. Widzial tylko groby...
|
|
|
|
 |
|
Wysłany: Pon 14:04, 04 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Ryan do szkoly obudzil sie jeszcze chwile przed budzikiem. Zszedl na dol umyl sie oraz zjadl sniadanie. Miedzyczasie przewijaly mu sie obrazy z tych sennych koszmarow. Chcial zobaczyc Marisse tylko zobaczyc, aby upewnic sie ze to byly tylko sny...
Po sniadaniu pospiesznie wyruszyl do szkoly...
|
|
|
|
 |
|
Wysłany: Wto 15:55, 12 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Ostatnie dni Ryan spedzal w domu. chodzil z kąta w kąt i niewiedzial co ma ze soba zrobic. Czasami jedynie wyszedl na Newport. Caly czas jego mysli krazyly wokol Marissy. Rozne pytania drazyly jego umysl. Czy to wogole ma sens zaczal sie juz powoli zastanawiac...
|
|
|
|
 |
Gosia
Dołączył: 30 Wrz 2006
Posty: 2724
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:09, 12 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Marissa stoi pod drzwiami. Boi się zapukać. Co zrobi jak otworzy Ryan?, co mu powie? Jak sie ma zachowac? - mysli przewijały jej sie przez głowę. Wzięła 3 głębokie oddechy, poprawiła włosy i zapukała. Czekając czuła, że jeżeli za minutę nikt nie otworzy to chyba ucieknie. Bardzo jej zależało na Ryanie i nie chciala nic popsuć
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
Wysłany: Wto 16:16, 12 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Ryan uslyszal pukanie. Wstal szybko bo w domu poza nim niebylo nikogo. Moze to ktores z Cohenow zapomnialo kluczy. Szybko przyciszyl muzyke i ruszyl w kierunku drzwi. Otworzyl powoli drzwi i stanal jak wryty. Stala za nimi Marissa. Pomyslal ze przyszla moze do Kirsten albo Sandyego w jakiejs sprawie. Niewierzyl czy mogla by po tym wszystkim przyjsc do niego. Sam sie juz w tym wszystkim pogubil. Powiedzial powoli niepewnie i bezuczuciowo:
- O czesc Marisso, wybacz Marisso ale Sandiego, Kirsten ani Setha niema w domu... - i urwal. Odwrocil powoli wzrok w inna strone zeby niepatrzyc na Marissa. gdy ja widzial tak blisko przezywal straszna meczarnie, byla tak blisko a zarazem tak daleko...
|
|
|
|
 |
Gosia
Dołączył: 30 Wrz 2006
Posty: 2724
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:27, 12 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Marissa zauważyła, że i Ryan nie czuję się komfortowo. Stała w przejściu i powiedziała
- Ale ja nie do nich...yyy ja przyszłam do Ciebie. Nie uważasz, że powninniśmy porozmawiać? Wyjaśnić sobie wszystko? Ja nie wiem na czym stoje.. Marissa mówła, a Ryan sie tylko przyglądał.
-Ryan słyszysz co do Ciebie mówie?! Ja już dłużej tak nie potrafie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
Wysłany: Wto 16:38, 12 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Ryan stanal jak wryty. Nigdy by tego nieprzypuszczal. Marissa przyszla do niego...
Chwile go zamurowalo i nic niepowiedzial. Pozniej powiedzial:
- Marisso wiem ze to glupio moze zabrzmi, ale moze to niema sensu. Oboje tak łatwo sie do siebie zrazilismy. Mielismy sie wzajemnie wspierac a co zrobilismy oboje sie do tego rozlamu przyczyniamy. Oboje przestalismy sobie ufac. - zajakal sie chwile - moze poprostu niejestesmy dla siebie stworzeni. - zakonczyl jego mina byla wrecz grobowa. Staral sie jak mogl ukryc wszelkie uczucia. Moze tak bedzie lepiej - pomyslal. Glos w jego głowie krzyczal i krzyczal ze to wbrew temu co czuje. Ze jego serce bardzo go bedzie bolalo z tego powodu...
|
|
|
|
 |
Gosia
Dołączył: 30 Wrz 2006
Posty: 2724
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:49, 12 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Marissa chciala coś odpowiedzieć, ale nie mogła z siebie wydobyc głosu. Była w szoku.
-Jak możesz coś takiego mówić. Przecież wiem, że mnie kochasz, tak samo jak ja Ciebie. Pamietasz nasze pierwsze spotkanie- Marissa mówiła przez łzy- od razu wiedzieliśmy, że to jest to. Że nalezymy do siebie, że jesteśmy sobie przeznaczeni!
Marissa chciała przybliżyła się do Ryana, ale ten się cofnął. Zrobiło sie przykro. Czuła, że to już chyba koniec, że jej słowa nic nie dadzą
-Dobrze, skoro juz nic do mnie nie czujesz i nie zależy Ci na nas, ja nie będę napierać. Chce, żebys tylko wiedział, że ja Cie kocham i nigdy nie przestane.
Marissa wybiegła z płaczem. To co sie stało nie mogło do niej dotrzec
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
Wysłany: Wto 17:00, 12 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Ryan slyszal wszystko jak przez mgle...
Nagle zrozumial co Marissa do niego powiedziala. 'Kocham Cie' zrozumial wlasnie jaki blad popelnil. Zrobil to wbrew sobie i wbrew jej. Widok Marissy placzacej i to tym bardziej placzacej z jego powodu sprawila mu straszny bol. Kochal ja wiedzial to.
Moze jednak warto sprobowac - pomyslal,- moze jeszcze nie jest zapozno
Zaczal biec za Marissa, chwycil ja za reke i powiedzial:
- Marisso Kocham Cie, nigdy nieprzestalem. Przepraszam cie za to co powiedzialem ale niewidzialem juz nadziei. To trwalo tak dlugo i to bylo takie skomplikowane. Ale Kocham Cie to jest wazne - urwal na chwile, widzac ze Marissa nic nieodpowiedziala - chyba ze dla ciebie juz nie - dodal obracajac glowe by Marissa niewidziala jaki smutek malowal sie na jego twarzy...
|
|
|
|
 |
Gosia
Dołączył: 30 Wrz 2006
Posty: 2724
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:10, 12 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Marissa nic nie mówiła przez chwilę tylko mocno wtuliła się w Ryana.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chcę zacząć wszystko od nowa. Potrzebuję Cię jak powietrza. Bez Ciebie nie widze sensu mojego życia.
Ryan otarł jej łzy, a na twarzy Coop pojawił się wielki uśmiech. Na zgodę dali sobię buziaka. MArissa wpatrywała sie w niego jak w obrazek. Nie wierzyła, że znów są razem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|