Dom Marissy i Kaitlin Cooper

Gosia

Coop strasznie żałowała, że nie mogła iść wczoraj do klubu z przyjaciółmi.
Po lekkim śniadaniu nabrała ochoty na nauke. wiec wykorzystała to bo nastepna taka okazja mogłany sie juz nie powtórzyć.
Jak można było się spodziewać ochota na nauka szybko przyszla i szybko odeszła. Po południu wyszła z domu

Gosia

-no to jesteśmy- powiedziała zbliżając się do bramy- dzięki za uświadomienie mnie jak bedzie wygladała nasz wspólna przyszłosć- usmiechneła sie przycągając go za koszulę do siebie

chris007

-nie ma zaco-pocalowal ją mocno i namiętnie-pozdrów teściową kochanie i siostrę

Gosia

-na pewno- powiedziała i zaczęła odchodzić. w drodze cos jej sie jeszcze przypomniało
-aa własnie, i propozycja wynagrodzenia nadal akutalna.. przemyśl to złotko- krzyknęła ponętnym głosem i odeszła zadowolona

chris007

Usmiechnąl się -mhm, oczywiście skorzystam- rozmarzył się i stal tak chwilę. Potem udal się do domu.

Gosia

Marissa posiedziała trochę w domu a na wieczór wyszła z ukochanym psem na spacer. Wzięła tylko torebkę, bo w niej ma paralizator.. tak na wszelki wypadek gdyby komus zachciało sie ją napaść

chris007

Hayden wyszedł z auta podszedl i dzadzwonił do drzwi.

Gosia

Marissa już konczyła sie ubierac kiedy przyjechał Hayden. dosunęła suwak w sukience i witając buziakiem chłopaka odjechali do pubu

chris007

Podjechali pod dom Coop- no to jesteśmy-poweidział Haydne i pocałowal dziewczynę- dizęki za miły wieczor kochanie...

Gosia

-to ja dziękuje- wysiadła z samochodu, zamknęła drzwi i zapukała w okno. Hayden otworzył a ta wciągneła do srodka głowę i pocałowała go- dobranoc. Do jutra?

chris007

- oczywiście uśmiechnal się- śpij dobrze słonko-powiedzial i po chwili taksówkarz odjechal...

Gosia

Marissa weszłą do domu. Wyjęła z lodówki wode, żeby się napić i wraz z butelką pobiegła na górę. Walnęla się na łóżko. Myślała intensywnie o tym co sie dzis działo w pubie. O tym, że niespodziewanie wrócił Ryan, o zareczynach o Haydenie. Myslała, myślała aż sanęła w ubraniu..

Gosia

Zaraz po przebudzeniu Marissa przetarła mocno oczy
- o Chryste, zasnęłam w ubraniu- powiedziała do siebie. Natychmiast zdjęła ciuchy, wrzuciła do pralki i wzięła długą kąpiel. Jeszcze delikatnie zaspana zeszła do kuchni na poranną kawę. Zalała kubek i wyszła do ogrodu.

po połdniu wyszła z domu

chris007

-okey jesteśmy- Gdy Coop wysiadła- papa kotku-powiedizal i pocalował ją przez szybe-do zobaczenia- Hayden odjechal

Gosia

Coop machnęła mu jeszcze na pożegnanie, a gdy zorientowała się że stoi na środku ulicy w samej przykrótkiej bluzie szybciuteńko pobiegła do domu, gubiąc spodnie w miedzyczasie.
-fuck, moje spodnie- krzyknęłai cofnęła się po nie. Kiedy była już w domu poczuła wzrok mamy na sobie
-mamo to nie tak jak sobie myślisz, ja tylko mam mokre ciuchy.. a zresztą, nieważne- darowała sobie dalsze wyjaśnienia, które by i tak już nic nie pomogły. Weszła do pokoju i zaczęła coś robic

Gosia

Marissa po pobudce poszła wywiesić wilgotne ciuchy na balkon. Gdy wróciła odruchowo chwyciła bluzę Haydena i przytuliła sie do niej. Potem złożyła ją idealnie w kostkę i zeszła na śniadanie.

Gosia

Coop wstała wcześnie, żeby zdąrzyć na zajęcia. W przelocie złapała tylko jakbło i pojechała na uczelnie

Gosia

Z dnia na dzień Marissa czuła, że Niewport to już nie to samo miasto co kiedyś. Tęskniła za spotkaniami za chłopakiem, za wspólnymi wygłupami z przyjaciółmi...
Ponieważ zbliżają się święta, a Coop nawet nie miała pomysłu na prezenty postanowiła wybrać się do CH, żeby się za nimi rozejrzeć. Ubrała się w ciepłe ciuchy i wsiadła do samochodu